
Rodzinne wakacje przedwcześnie dobiegły końca, to nie był dla Patryka koniec nieszczęść, zły los stworzył dla niego gorszy scenariusz. Przez wypadek samochodowy i doznane w nim fizyczne obrażenia utalentowany chłopak stracił szansę na normalność. Nie ma zamiaru wracać do szkoły, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Czas wolny mija mu na oglądaniu przepięknych obrazów znanych malarzy. Chłopak ma szalony plan kradzieży najdroższego dzieła sztuki, przypadkiem wchodzi w układ z wiekowym strażnikiem, obsługującym wystawę. Patryk jeszcze nie wie, że pomysł, jaki zrodził się w jego głowie, jest tylko chorą mrzonką. Plan spełzł na niczym, ale chłopak zyskał coś więcej, niż tylko nagły skok adrenaliny, przyjaźń, której od dawna mu brakowało. Chłopak wie, że ten pomysł był równie, szalony, jak i niemożliwy do zrealizowania. On chciał tylko zapomnieć o wydarzeniach sprzed roku, które na zawsze go odmieniły. Czy Patrykowi uda się ujarzmić demony przeszłości i zacząć żyć na nowo?
Lubię książki, których nie da się tak po prostu zaszufladkować, upchać w sztywne gatunkowe ramy, takich, których nie da się tak po prostu ocenić. Grzegorz Gortat przez pryzmat głównego bohatera ukazuje całą prawdę o trudnej sztuce dokonywania wyborów w sytuacji traumy i przewartościowywaniu życia na nowo. Początkowo trudno odgadnąć, o co właściwie w tej historii chodzi, zaproponowany scenariusz ma dość niejednoznaczny charakter, a kolejne wątki są niczym zasłona dymna dla tego kluczowego. Sama przez dłuższą chwilę żyłam w przeświadczeniu, że główny bohater, niepogodzony ze swoją niepełnosprawnością, ma zamiar popełnić samobójstwo i trudno było mnie wyprowadzić z tego błędu. Nic bardziej mylnego, Patryk dyktuje warunki i nie ma zamiaru z nikim dzielić się swoimi przemyśleniami i decyzjami, on daje czytelnikowi przysłowiowego pstryczka w nos. Nie bez powodu mamy do czynienia z równie inteligentnym, jak i wrażliwym bohaterem, którego postać idealnie współgra z toczącymi się wydarzeniami. Główny wątek przeplatany jest flashbackami związanych z wypadkami, w jakich brał udział Patryk.
Z jednej strony miałam przeświadczenie, że on się poddał i nie ma zamiaru żyć w cieniu choroby, ale mimo to liczyłam również na jakiś przejaw artystycznego szaleństwa w najczystszej postaci. Grzegorz Gortat oddał w ręce czytelników scenariusz, którego zrozumienie wymaga sporej dawki główkowania i posiadania wrażliwości emocjonalnej na wysokim poziomie. Książka dobitnie pokazuje, jak kilka sekund może na zawsze odmienić ludzkie życie, dosłownie wywrócić je do góry nogami, wybić z rytmu i odebrać marzenia. Autor roztacza swoją wizję traumy po wypadku i alternatywny scenariusz dla dręczących duszę wyrzutów sumienia. Nikt nie chce być tchórzem, dla mężczyzny byłaby to trwała ujma na honorze, ale co jeśli nie udało się wykazać odwagi we właściwej ku temu chwili? O tym właśnie jest ta książka, o dotkliwym poczucie wstydu i chęci jak najszybszej zmiany niewygodnej przeszłości, o odkupieniu win. Nie wiadomo tylko, czym zawinił główny bohater, że spotkały go okropności w najgorszej postaci. Obserwujemy z boku chwytające za serce sceny, poddając nieustannej ocenie zachowanie nastolatka.
Gortat przyłożył się do kreacji głównego bohatera, tworząc równie wyrazistą, jak realistyczną postać, która narażona została na skrajne uczucia i poddana czemuś na kształt prania mózgu. Nastolatek zapomina o charakterystycznym dla jego wieku zachowaniu i przeradza się w zgorzkniałego dorosłego, którego w życiu nic już dobrego nie spotka, ta poza jest bezwzględnie autentyczna i dodaje bohaterowi niepowtarzalnego charakteru. Wraz z lekturą otrzymałam cenną dawkę empatii, Grzegorz Gortat starał się uwrażliwić mnie na mnogość ludzkich emocji. Spodobała mi się ta wizja, konsekwentna i spójna od początku do końca, z którą trudno było mi się rozstać. Mimo małych gabarytów książka niesie ze sobą ponadczasowe przesłanie, że ważne jest żyć w zgodzie ze sobą i z własnymi przekonaniami, ale również nie należy zapominać o innych ludziach i ich uczuciach. W poczuciu nieszczęścia Patryk według mnie zatracał sam z siebie, poszukując drogowskazu, kreując nową życiową ścieżkę, dla chłopaka w tym wieku, to trudna sytuacja. Wraz z Patrykiem musiałam zmierzyć się z serią dylematów moralnych, które nie miały jednego racjonalnego rozwiązania. Czekałam na finał, chociaż nie miałam pojęcia, co w tak trudnej sytuacji może na mnie czekać. Koniec wieńczy działo i tak właśnie było w tym przypadku, na taki finał warto było czekać, stanowił idealne dopełnienie całej historii.
Morze. Odpływ potrafi wzbudzać skrajne emocje, przy okazji skłania do refleksji nad sensem życia w sytuacjach skrajnych. Gortat uwrażliwia czytelnika na to, co najważniejsze i przypomina, że nie należy zapominać o celach i marzeniach w pogoni za prawdziwym szczęściem. Przejmująca historia nastoletniego chłopca stanowi rodzaj przestrogi, że nie można zapominać o targających nami uczuciach i życiowych priorytetach. Książka skierowana jest dla młodszych czytelników, ale sądzę, że starsi odbiorcy również się w niej idealnie odnajdą. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina