Wielokrotnie w przeszłości próbowałam zapoznać się (w końcu!) z którymś z horrorów Grahama Mastertona. Do wrażliwców nie należę, a mimo to to lektura zazwyczaj kończyła się po kilkudziesięciu stronach i stwierdzeniu, że fabuła nie jest na moje nerwy. Zapominając o swoich wcześniejszych lękach postanowiłam zapoznać się z najnowszym horrorem autora.
Londyn został sparaliżowany serią brutalnych i trudnych do wyjaśnienia morderstw. Seria nieszczęść, jakie nawiedziły miasto rozpoczęła się od samobójstwa młodej Pakistanki. Samira pod wpływem niewyjaśnionego impulsu oblała się kwasem. Sophie, sprzedawczyni w second- handzie, zakładając niedawno zakupioną w swoim sklepie kurtkę z zimną krwią zamordowała swojego chłopaka. David, będący na skraju bankructwa adwokat, ubierając sweter swojej zmarłej matki postanawia zabić swoją żonę twierdząc, że kobieta od lat go poniżała. Detektyw Jeremy Pardoe i sierżant Dżamila Patel mają za zadanie wyjaśnić serię dziwnych zbrodni…
„Lepiej zaryzykować poniżenie, niż tłumić w sobie uczucia. Któregoś dnia można bowiem nie znaleźć już nikogo, kto chciałby o nich posłuchać. (…)”
Przyznaję, że lubię od czasu do czasu literacko poeksperymentować się z takimi dość niekonwencjonalnymi pomysłami. Masterton nieźle zaszalał… Czytając różne książki nie spotkałam się jeszcze z wątkiem morderczych, żądnych krwi ubrań z second- handu. Doceniam inwencję twórczą, ale z przykrością muszę stwierdzić, że taki motyw okazał się lekko popaprany, a momentami wręcz absurdalny. Do końca pierwszej połowy byłam zaskoczona rozwojem fabyły- w książce działo się sporo, a wprowadzane wątki były miarodajnie spójne. W drugiej części coś zaczęło zgrzytać. Miałam nieodpartę wrażenie, że autor pogubił się w swoim scenariuszu. Masterton bez umiaru i tak jakby na siłę upychał kolejne (często niestety nie trzymające się kupy) pomysły. Ten zabieg może i miał mnie zaskoczyć, a niestety w konsekwencji lekko zniesmaczył. O ile początek książki był intrygujący to wraz z rozwojem fabuły zauważyłam sporo niepokojących trendów i niedopracowanych elementów. Ta niepotrzebna brutalność okazała się najbardziej groteskowa i niestety w konsekwencji mało przerażająca i nierealna
Trzeba oddać autorowi, że wcielił w życie bardzo zgrany duet postaci. Jeremy i Dżamila świetnie uzupełniają się nawzajem. Policjanci, wbrew obiegowej opinii, są całkiem bystrzy i domyślni, szybko antycypując dalszy rozwój wydarzeń. Gdyby prawdziwa policja działała w tak dynamiczny sposób, przestępcom nie opłacałby się szemrany proceder. Bohaterowie drugoplanowi byli niestety nieco mdli i nie sądzę, żeby na dłużej pozostali w mojej pamięci.
„Wszystko na tym świecie ma sens. Tyle że nie zawsze potrafimy go zrozumieć. (…)
Masterton swoją historię nakreślił w sposób lekki i przyjemny w odbiorze. Mimo wspominanych mankamentów nie odłożyłam książki na półkę, a byłam wręcz zaintrygowana dalszym rozwojem wydarzeń. W przypadku Wirusa sprawdza się znane powiedzenie, że czasem mniej znaczy więcej. Gdyby autor zrezygnował z kilku makabrycznych pomysłów i skupił się na wątku przewodnim, który od początku był najbardziej hipnotyzujący, to książka zyskałaby na jakości.
O ile pomysł na apokalipsę ubrań z second- handu mnie nie przekonał, to umiejętności literackie Grahama Mastertona sprawiły, że z przyjemnością sięgnę po jego inne książki. Wirus to niezły horror, ale ze względu na swoją konstrukcje może nie spodobać się fanom gatunku.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu REBIS.