Nic nie przyciąga ludzkiej uwagi bardziej, niż ludzka tragedia. Media rozdmuchały sprawę uprowadzenia kilkuletniej dziewczynki. Matka dziecka jest zrozpaczona i apeluje do społeczeństwa o pomoc w poszukiwaniach zaginionej córki. W sprawę zaangażowana została lokalna policja, a śledztwo nabiera rumieńców, gdy na jaw wychodzi motyw domniemanego wykorzystania seksualnego niewinnej ofiary. Fiona Barton balansuje na granicy dobrego smaku tworząc mrożący krew w żyłach thriller psychologiczny. Tym razem Kate Waters zrobi wszystko, żeby przeprowadzić wywiad z żoną zmarłego pedofila. Wdowa swego czasu nie schodziła z list bestsellerów, a w internecie pełno było jakże pochlebnych recenzji na temat tej książki. Sama postanowiłam dać drugą szansę Fionie Barton i zapoznać się z jej debiutem.
„Nie ma sensu zakładać najczarniejszych scenariuszy – tak ojciec uspokaja zawsze matkę, kiedy się denerwuje. Łatwo powiedzieć. Trudniej zrobić, kiedy nasze najgorsze wyobrażenia czają się tuż za rogiem, czekają pod drzwiami. (…)”
Autorka wzięła na tapetę bardzo drażliwą tematykę, która może zbulwersować wrażliwszych czytelników, wątek pedofilii zawsze wzbudza w człowieku wiele emocji. Wdowa to pierwszy tom cyklu z dziennikarką Kate Waters w roli głównej. O ile w przypadku drugiej książki autorki miałam pewne wątpliwości co do konstrukcji fabuły, to jej debiut mile mnie zaskoczył. W tracie lektury poznajemy historię z kilku różnych perspektyw- wdowy, dziennikarki i detektywa prowadzącego śledztwo w sprawie uprowadzenia Belli. Kolejne relacje osób wtajemniczonych w sprawę intrygują i przyciągają uwagę czytelnika, który ma ochotę na więcej. Wdowa to pozycja wyjątkowa ze względu na fakt, że cała historia opowiedziana została z kilku skrajnie różnych perspektyw. Każda postać ma swoją własną teorię na to, co się stało z uprowadzoną dziewczynką. Jean prowadzi równolegle wiele wysublimowanych psychologicznych gierek próbując zmylić bliższe i dalsze otoczenie. Tytułowa wdowa igra z ogniem i wszystko wskazuje na to, że niebawem się boleśnie sparzy. Główna bohaterka jest niezłą manipulantką zgrywającą największą ofiarę zmarłego Glena. Historia została całkiem nieźle rozbudowana, a autorka nie szczędzi czytelnikowi szczegółów związanych ze śledztwem.
Fabuła została lepiej skonstruowana, niż w przypadku Dziecka, które nie za bardzo przypadło mi do gustu. Czytelnik musi nieźle główkować, żeby domyślić się co stało się z niewinną dziewczynką i czy nada żyję. Fiona Barton z premedytacją miarkuje napięcie, choć momentami doprowadza do wrzenia niebezpiecznie podkręcając temperaturę toczącej się akcji. Przedstawiona historia intryguje czytelnika ze względu na swego rodzaju tajemniczość i niejednoznaczność. Przy okazji uprowadzenia Belli poznajemy bliżej małżeństwo Taylorów. W tym związku na próżno szukać chemii czy miłosnych uniesień, życie Jean i Glena prowadza się do prostych, codziennych kalkulacji. Ona była młoda i naiwna, a on jej bardzo imponował swoją dojrzałością i uporządkowaniem. Małżeństwo z rozsądku przerodziło się w makabryczną grę pozorów, która w końcu musiała się zakończyć. On coś ukrywa, a ona zrobi wszystko by dowiedzieć się co. Zaufanie w ich związku to pojęcie abstrakcyjne, a Jean usilnie próbuje rozgryźć swojego niepozornego męża. Małżeńskie gierki trwają w najlepsze do momentu tragedii, która na zawsze odmieni życie zdesperowanej kobiety. Pytanie czy Jean będzie miała odwagę podzielić się ze światem swoimi przemyśleniami związanymi z toczącym się śledztwem…
„Usprawiedliwienia, wymówki, zaprzeczenia. Z czasem powinno przychodzić mi to łatwiej. Wcale tak nie jest. Każde kolejne kłamstwo staje mi kwaśno w gardle jak niedojrzałe jabłko. Tkwi tam uparcie i sprawia, że wysychają mi usta. Zabawne, że najprostrze kłamstwa są najtrudniejsze. Z kolei te poważne przychodzą mi zupełnie gładko. (…)”
Od początku trudno wytypować jednego winnego całej sytuacji. Właściwie przez większość czasu uczestniczymy w swego rodzaju polowaniu na czarownice, niebezpiecznie podsycanego przez żądnych krwi dziennikarzy. Do naszych zadań należy wytypowanie kata i ofiary. Autorka angażuje czytelnika w toczące się śledztwo, dodatkowo skłaniając do licznych refleksji. Trochę mnie zaskoczył minimalny udział Kate Waters w toczącej się sprawie. Rola głównej bohaterki cyklu ogranicza się do przeprowadzenia gorącego wywiadu z tytułową wdową, trochę brakowało mi jej ciętych komentarzy. Dodatkowo autorka niewiele uwagi poświęca dziennikarce, skupiając się dla odmiany na detektywie prowadzącym śledztwo w sprawie Belli. Media manipulują faktami i wywołują przy okazji niepotrzebnie społeczną panikę, rozpoczyna się niebezpieczna burza. Barton stopniowo i jakby niespiesznie zaznajamia czytelnika z kolejnymi, coraz bardziej newralgicznymi faktami związanymi z toczącym się śledztwem.
Emocje bohaterów pomieszane zostały z suchymi faktami, co chwila serwowanymi przez autorkę. Sprawa ciągnie się latami, obecne wydarzenia przemieszane zostały z mrocznymi retrospekcjami. Napięcie jest, ale bardzo charakterystyczne i wręcz nietypowe dla klasycznego thrillera psychologicznego, fabuła przeplatana jest bardzo ostrymi emocjonalnymi wstrządami . Wieloosobowa narracja mogła wprowadzić w zaprezentowanej historii chaos, ale w tym przypadku dodała książce niepowtarzalnego charakteru. Czytelnik może czuć się zniecierpliwiony, ale kolejne zaserwowane przez Barton wydarzenia zrekompensują mu chwilowe niedogodności. Książka utrzymana jest w lekkiej konwencji, bez ciężkich brzmień i makabrycznych wtrętów. Przedstawiona historia jest na swój sposób sterylna i pedantycznie uporządkowana, nic nie dzieje się z przypadku, każdy element został przytoczony w konkretnym celu. Czytając skupiałam się się na bohaterach, odkładając na bok panującą w książce atmosferę. Fani thrillerów mogą mieć twardy orzech do zgryzienia, ponieważ Wdowie daleko jest do klasyki gatunku.
„Dusiły mnie własne myśli. Nieustannie z nimi walczyłam. Zamykałam oczy, żeby ich nie widzieć, pogłaśniałam radio, żeby nie słyszeć, ale one ciągle czaiły się tuż za rogiem, gotowe dopaść mnie, gdy tylko nieco opuszczę gardę. (…)„
W ogólnym rozrachunku książka bardzo mi się spodobała, szczególnie ze względu na niepowtarzalną atmosferę toczących się wydarzeń. Jedyne co mnie irytowało, to mnogość irracjonalnych zachowań tytułowej wdowy. Jean raz była do szpiku kości wyrachowana innym razem infantylna niczym kilkuletnie dziecko. Wiele rozwiązań fabularnych bardzo mile mnie zaskoczyło, szczególnie próba stworzenia więzi między Kate, a Jean. Niektóre wątki były nieprzyjemnie niejednoznaczne, a inne wręcz nierzeczywiste, co trochę burzyło odbiór książki. Całkiem wysoko oceniam umiejętności pisarskie autorki, śledzenie tej konkretnej historii sprawiło mi ogromną przyjemność. Praca funkcjonariuszy zajmujących się śledztwem również pozostawiała wiele do życzenia, biorąc pod uwagę fakt, że policjanci pomijali wiele istotnych dla toczącej się sprawy informacji.
Wdowa to całkiem niezły debiut, a sama Fiona Barton wprowadziła nową jakość do gatunku, jakim jest thriller psychologiczny. W trakcie lektury czytelnik musiał równolegle skupiać się na głównych bohaterach i ich pogmatwanych relacjach z najbliższym otoczeniem. Nie wiem dlaczego autorka po macoszemu potraktowała Kate Waters, gdyby pociągnąć wątek dziennikarskiego śledztwa, to zaprezentowana historia byłaby jeszcze bardziej intrygująca. Mimo kilku niedogodności oceniam ten thriller bardzo wysoko. Z przyjemnością zapoznam się z kolejnym dziennikarskim śledztwem Kate Waters. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca