Ewa Przydryga z wykształcenia anglistka, zawodowo nauczycielka i tłumacz języka angielskiego, w wolnych chwilach tworzy mroczne, intensywnie oddziałujące na psychikę historie. Thriller Bliżej niż myślisz szybko zyskał ogromną popularność, poszerzając grono fanów autorki. Miała umrzeć to kolejna elektryzująca propozycja pisarki, czy równie udana, jak te poprzednie?
Z pozoru zimna i wyrachowana artystka skrywa makabryczny rodzinny sekret, jako dziewczynka została osierocona , a od oschłej ciotki nigdy nie zaznała prawdziwej miłości. Ma wątpliwości co do własnej tożsamości, w pogoni za artystycznym sukcesem poszukuje również własnego ja, kluczowe okazuje się spotkanie z ekscentrycznym ulicznym grajkiem. Mężczyzna sugeruje, że znał ją w przeszłości, umawia się z Leną na spotkanie, podczas którego wyjawi więcej szczegółów. Niestety tajemniczy jegomość zostaje zamordowany, tym samym zabiera swoją tajemnicę do grobu. Lena rozpoczyna prywatne śledztwo, które uzmysławia jej, że jej przeszłość była zupełnie inna, mroczna i poplątana. Kluczem do rozwiązania zagadki jej postać jej zmarłej siostry, która wraz z rodzicami została bestialsko zmordowana. Ada nie mogła sobie poradzić z własną trudną osobowością, brak rodzinnej stabilizacji połączony z szemranymi interesami ojca stał się furtką do rozpoczęcia serii ekstremalnych spotkać. Czy po latach Lenie uda się odkryć prawdziwą tożsamość mordercy?
Nie wiem, jak Ewa Przydryga to robi, ale zawsze potrafi mnie pozytywnie zaskoczyć. Nie kopiuje, nie powiela schematów, jej historie są oryginalne, dzięki czemu skutecznie przyciągają uwagę. Historia Leny ma w sobie sporo niejednoznaczności, która stała się znakiem rozpoznawczym autorki, która uwielbia igrać z czytelnikiem. Docenić należy atmosferę, która kipi od domysłów i tego charakterystycznego napięcia, od którego łatwo jest się uzależnić. Lena świetnie sprawdziła się w roli głównej bohaterki, trudno ją zaszufladkować, ma w sobie ten mrok zmieszany z nutką empatii. Mocna osobowość dziewczyny stoi w opozycji, jakie wywołuje w niej niedawno odkryta rodzinna tragedia, twardość charakteru wystawiona została na próbę. Kryminalna intryga została misternie uknuta na miarę rasowego thrillera, czułam ciarki na plecach w oczekiwaniu na to, co zdarzy się zaraz, a dalszy ciąg zdarzeń i tak był sporym, bardzo przyjemnym zresztą zaskoczeniem. Historia może i jest skomplikowana, ale na pewno nie przekombinowana, każdy element został dokładnie przemyślany, w scenariuszu nie ma miejsca na przypadkowość, czy niedociągnięcia.
Ada również skupia na sobie odwagę, nie tylko za sprawą ubioru, głównie jej niekonwencjonalne działania przyciągają wzrok złaknionego wrażeń czytelnika. Jest coś głębszego, co łączy siostry, wewnętrzny kod, który Lena chce zgłębiać, sporo w tym wybuchowych momentów, które potrafią doprowadzić do wrzenia. Ewa Przydryga nie odkrywa kart, rozwiązanie zagadki do ostatnich stron pozostaje tajemnicą, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Pisarka obnaża najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, dobrze czuje się w dziedzinie psychopatologii, ukazując skołowanego człowieka, który niespodziewanie został wystawiony na trudną próbę. Czarne charaktery to postacie bezkompromisowe, brutalne i na wskroś prawdziwe, które nie poprzestaną, aż nie uda im się osiąganąć wyznaczonego celu, przez co zyskali moją aprobatę. Książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, jest mocna i elektryzująca, skutecznie potrafi podnieść ciśnienie. Historia nie jest skierowana do osób lubujących się w prostych, zero- jedynkowe sytuacje, to rozbudowany scenariusz, w którym głównie chodzi o poszukiwanie zagubionej w natłoku zdarzeń tożsamości.
Miałaś umrzeć to kolejny udany scenariusz w wydaniu autorki, na nowo definiujący podstawę mrocznych historii. Opowieść nie dość, że intensywnie oddziałuje na psychikę, to jeszcze mrozi krew w żyłach i doprowadza do emocjonalnego odrętwienia, po którym nic już nie będzie takie samo. Ewa Przydryga kolejny raz udowodniła, że warto ryzykować w imię oryginalnych scenariuszy, w które się wierzy. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA