Mawia się, że w języku arabskim istnieje dziewięćdziesiąt dziewięć słów oznaczających miłość. Amerykańska studentka zafascynowana kulturą Bliskiego Wschodu poznała je wszystkie. Bea nie poprzestała jednak na teorii. Postanowiła wyjechać do Syrii, żeby zapoznać się z pradawnym manuskryptem, zawierającym najbardziej znaną w świecie arabskim historię miłosną. Ta podróż będzie dla niej ciekawym i dość niecodziennym doświadczeniem, którego nie zapomni do końca życia.
„Miłość to coś, z czym uczysz się żyć już na zawsze. Nie ustaje nawet po śmierci ukochanej osoby, nawet po jej odejściu. (…)”
Bea wynajmuje pokój u pewnej rodziny. Madame wprowadza ją w tajniki życia na Bliskim Wschodzie. To historia barwna i pouczająca. Szczególnie, że amerykańska studentka intensywnie angażuje się w życie swoich gospodarzy. Staje się członkiem nowej rodziny. Poznaje nowych ludzi, miejsca i całkowicie odmienną kulturę. Przy okazji może obserwować ukradkiem narodziny zakazanej miłości. Niektóre sytuacje są dla niej absurdalne, inne ją fascynują. Pobyt w Syrii stanowić będzie dla niej pouczającą lekcję.
Wydarzenia w książce opisane są z perspektywy Beii. To ona jest narratorką tej opowieści. Poznajemy ją w momencie przekazania łapówki policjantowi. W Syrii trzeba opanować szereg gestów i zachowań w określonych sytuacjach. Bea jest pilną uczennicą, zafascynowaną nowym krajem. Mi osobiście wydała się osobą lekko nieśmiałą i nieobytą. Bea ma wielkie serce, jest bardzo empatyczna. Nieszczęśliwie podkochuje się w pewnym blondwłosym policjancie. Adel nie odwzajemnia jej uczuć. Dla niego całym światem jest służąca w domu Madame- Nisrine. Bea jest świadkiem narodzin niecodziennego uczucia.
„Miłość to nie jest coś, o czym się mówi, tylko to, co się robi, co się czuje i czego się doświadcza, to intymność chwil milczenia i drobnych sensów. (…)”
Śmiało mogę stwierdzić, że Język miłości jest współczesną wersją Romea i Julii. Książka traktuje o niecodziennym uczuciu, które na swojej drodze napotkało wiele przeciwności. Rodzice Adela, szczególnie jego ojciec, nie akceptowali jego nowej wybranki serca. Nisrine pozostawiła w swoim kraju męża i małego synka. Kobieta jest rozdarta. Z jednaj strony kocha Adela całym sercem, z drugiej nie chcę zostawiać swojej rodziny. Połączyła ich poezja. Dla policjanta pisanie wierszy to coś więcej niż tylko pasja, to sposób na wyrażanie uczuć.
Język miłości to mądra, wzruszająca opowieść. Opowiada o miłości dwojga ludzi w czasach rodzącej się rewolucji. Sama kibicowałam kochankom. Momentami byłam zbulwersowana zachowaniem Madame. Polubiłam bohaterów, byli bardzo realni. Współczułam policjantowi, że spotkało go tyle przykrości. Było mi smutno z powodu zawodu miłosnego Beii.
Książka napisana jest w ciekawy sposób. Emily Robbins postawiła na prosty, a zarazem bardzo obrazowy język. Książka wywołuje wiele sprzecznych emocji, czytając trudno być obojętnym względem losów bohaterów. To postacie z krwi i kości, niepozbawione wad. Autorka daje im prawo do dokonywania własnych wyborów, które czasem okazują się błędne. Bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma dylematami moralnymi i egzystencjalnymi.
„Pomyślał, uprawianie miłości jest jak wiersz. Słodki rytm słów niczym nurt wody. Pomyślał, w miłości pragnie być wielkim uczonym. (…) A więc słowa mogą stanowić formę miłości. Da się je poczuć (…)”
Emily Robbins pokazała miłość w nowej, nieznanej mi dotąd odsłonie. Książka skłania do refleksji nad życiem i śmiercią. Dawno nie czytałam tak trudnej, a zarazem wartościowej powieści. Ta historia na pewno na długo zapadnie w mojej pamięci. Poza mistrzowsko skonstruowaną fabułą na uwagę zasługuje również bardzo ładne wydanie książki. Okładka jest przepiękna i zdecydowanie przykuwa wzrok. Wydawca zadbał również o odpowiednie rozmieszczenie tekstu.
Język miłości to historia piękna i tragiczna zarazem. Dzięki niej dowiecie się co znaczy kochać naprawdę. Obok tej historii trudno jest przejść obojętnie polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.