Przyjęło się, że poważne schorzenia odbierają siły witalne, obniżają nastrój i chęć do działania. W przypadku Davida Fajgenbauma historia przedstawia się nieco inaczej- młody lekarz, zamiast przygotować się do tego, co nieuchronne, podjął walkę, żeby znaleźć lekarstwo. Choroba Castlemana była schorzeniem, którego mechanizm i sposób leczenia od lat dla medyków stanowił zagadkę. David pewnego dnia poczuł się gorzej, miał powiększone węzły chłonne, dziwną krwawą wysypkę, towarzyszyło temu przemożne zmęczenie. W krótkim odstępie czasu z w pełni zdrowego, wysportowanego chłopaka, stał się wrakiem człowieka, którego narządy wewnętrzne stopniowo przestawały działać. Żaden z wielu lekarzy prowadzących nie był w stanie postawić jednoznacznej diagnozy. Wyrok przyszedł wraz z wynikami biopsji węzła chłonnego. David podjął nierówną walkę z chorobą i nie zamierzał jej przegrać.
Lubię sięgać po takie pokrzepiające historie, które podkreślają siłę ludzkiej psychiki i woli walki w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Pokonać chorobę to zapiski z pola bitwy, osobiste doświadczenia lekarza, który chciał odkryć lekarstwo, które mogłoby mu uratować życie. Książka jest odzwierciedleniem zaangażowania autora w skomplikowany proces diagnostyczny wielu pacjentów oraz badania medyczne, które mogą przywrócić im utracony komfort życia. Dla jednych będzie to trudna lektura, poruszająca skomplikowane zagadnienia medyczne, dla mnie była to fascynująca i poruszająca opowieść człowieka, który podjął ogromne wyzwanie, żeby odkryć medyczną zagadkę. Sporo miejsca poświęcone zostało procedurom przeprowadzania badań klinicznych, oraz przełomom, jakie miały miejsce w medycynie. Od pierwszej do ostatniej strony czytałam książkę z zapartym tchem, autor ma niekwestionowany talent literacki i bezbłędnie operuje językiem pisanym. Swoją drogą już dawno nie czytałam tak długich i zarazem fascynujących podziękowań, co bardzo dobrze świadczy o Davidzie Fajgenbaumie.
W jego relacji nie zabrakło osobistych wyznań, szczerości i zabawnych anegdotek, które dodały książce odpowiedniego kolorytu. Zadziwiające, jak wiele dobrego sam pacjent zrobił dla innych chorych, takie zaangażowanie w sprawę wymaga nie lada odwagi i determinacji, niejeden poddałby się już na samym początku drogi. Książka ma bardzo osobisty wymiar, autor bez tabu dzieli się z czytelnikami swoimi intymnymi przeżyciami i refleksjami dotyczącymi dalszego życia z chorobą. Z pewnością będzie to interesujące i pokrzepiające źródło wiedzy dla osób zmagających się z rzadkimi chorobami oraz dla ich rodzin. David Fajgenbaum nie słodzi i nie roztacza nierealnych wizji, nie składa żadnych obietnic, za to dzieli się własnymi doświadczeniami i zachęca innych pacjentów oraz medyków do działania. W książkę miałam do czynienia z bólem, wolą walki i chęcią przetrwania, które motywują i dodają otuchy w ciężkich chwilach. Takich osób, jak autor brakuje w świecie medycyny, tym bardziej należy doceniać ich zaangażowanie i dorobek naukowy.
Choroba próbowała go zabić pięć razy, mimo to nie poddał się i podjął rękawicę. David Fajgenbaum to lekarz, który zaraża wolą walki i determinacją w dążeniu do celu, tacy ludzie są potrzebni w świecie medycyny. Pokonać chorobę jest książką z serii tych, z którymi każdy powinien się zapoznać, niezależnie od tego, czy jest zdrowy, czy boryka się z jakimś śmiertelnym schorzeniem. Autor uczy empatii i zaraża optymizmem, który jest potrzebny każdemu, niezależnie od wykonywanego zawodu. Polecam, bo już dawno nie czytałam równie wartościowej i skłaniającej do refleksji biografii.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu FILIA