Candance Bushnell w latach dziewięćdziesiątych publikowała swoje felietony dla New York Observer, gdzie miała własną kolumnę. Wspomniane doświadczenia pisarskie przyczyniły się do powstania kultowej powieści Seks w wielkim mieście, która zapewniła pisarce sławę i popularność na całym świecie. Na bazie książki zrealizowano serial Jak upolować mężczyznę, czyli seks w wielkim mieście, który przez lata cieszył się ogromną oglądalnością i zdobywał Złote Globy oraz nominacje do nagrody Emmy. W kinach pojawiły się aż dwie kontynuacje kasowej produkcji HBO, przychylnie przyjęte przez odbiorców. Kropką nad i była kolejna, równie udana, jak poprzednia, serialowa ekranizacja książki Bushnell- Szminki w wielkim mieście, która zyskała rzesze wiernych fanów. Po latach pisarka wyszła do czytelników z kolejną propozycją, która niejako miała podsumować jej dorobek literacki Czy Seks w wielkim mieście… i co dalej? sprostał moim wymaganiom?
Sześć najlepszych przyjaciółek i kilka różnych światopoglądów, sporo je dzieli, ale nieodłącznie łączy je podobny wiek. Kobiety próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości zdominowanej przez Internet i nowe technologię, które wypierają prawdziwą miłość, nieuchronnie zaburzając poczucie tożsamości. One powinny w końcu zapomnieć o przeszłości, która dziś nie znaczy nic i niewiele ma wspólnego z ich teraźniejszością. Nagłe porywy serca zeszły na dalszy tor, w tym wieku należy dbać przede wszystkim o powierzchowność, a systematyczne wizyty u specjalistów medycyny estetycznej stały się brutalną codziennością. Botoks i wypełniacze to obecnie najlepsi przyjaciele dojrzałych kobiet, które w pogoni za odzyskaniem młodego wyglądu są w stanie zrobić wszystko. Piękna aparycja nie jest jedynym problemem dla pań po pięćdziesiątce, które po bolesnych rozwodach muszą sobie na nowo ułożyć życie. Standardowe interakcje zastąpił Tinder, który w połączeniu z pozostałymi aplikacjami randkowymi stanowi potężne oręże matrymonialne. Czy Candance uda się na nowo odnaleźć w nowej rzeczywistości?
Najnowsza propozycja Bushnell niewiele ma wspólnego z jej wcześniejszymi propozycjami, które otwarcie traktowały o kobiecym wyzwoleniu i swobodach seksualnych, niejako kształtując osobowość współczesnych Amerykanek. Główną bohaterką najnowszej powieści Bushnell jest rozwiedziona kobieta po pięćdziesiątce, która musi na nowo odnaleźć się w brutalnej rzeczywistości i zadbać o własny rozwój osobisty. Ma na imię Candance, więc można przypuszczać, że ta historia może mieć nieco autobiograficzny charakter, przez co przyciąga uwagę czytelników. Zmieniła się, zabrakło mi tych swobodnych wypowiedzi przesiąkniętych szczerym sarkazmem. Candance wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami na nowo poznaje otaczający ją świat, który jest powodem licznych refleksji, częstokroć mających bardzo gorzki wydźwięk. Pojawiają się dywagacje na temat prawdziwej miłości, mężczyzn, rozwodów, randek i Tindera, który zdominował obszar relacji interpersonalnych w dzisiejszym społeczeństwie. Zaserwowanym wypowiedziom niestety brakuje tej charakterystycznej, nieco wyuzdanej słodyczy, która porzucona została na rzecz brutalnej spowiedzi niepogodzonej z losem dojrzałej kobiety. Komentarze Candance są takie do bólu trafne, zarówno te dotyczące jej, jak i irytującej ją śmietanki towarzyskiej i łączących je wzajemnych zależności. Intymny charakter zapisków potęguje narracja pierwszoosobowa, która dodaje im równie niepowtarzalnego, jak szczerego charakteru, który należy w tym wypadku docenić.
Całość skupia się na paniach u schyłku wieku średniego niby dorosłych postaciach, a mimo to na swój sposób frywolnych. Seks w wielkim mieście… i co dalej? stanowi próbę pogodzenia się z upływającym czasem i swego rodzaju wyzwanie, na drodze do poznania własnej tożsamości. Bushnell nie zabrakło odwagi w wyrażaniu własnego zdania, nie zawsze zgodnego z utartym w społeczeństwie światopoglądem. Pisarka w sposób wręcz prześmiewczy zmusza do społecznej debaty nad rolą współczesnej dojrzałej kobiety, szczególnie nad kwestią odbierania ich podstawowych praw. Bushnell nie zgadza się z obecnym stanem rzeczy sprowadzającym panie w pewnym wieku do odgrywania roli spełnionych kur domowych, które już na nic więcej w życiu nie mogą liczyć, co jest dość brutalnym stanem rzeczy. Dojrzałe kobiety mają prawo żyć pełną piersią, dokonywać ważnych wyborów i rozwijać się, tak jak maiło to miejsce wcześniej. Zauważyłam garstkę czarnego humoru i lekką ironiczną nutkę, które w zaproponowanej dawce mnie nie usatysfakcjonowały, a do tego na swój sposób zniechęciły do zaserwowanej wizji świata. Zaproponowaną historię oceniam, jako wartościowy przekaz, któremu zabrakło mocnego brzmienia i polotu. W tym scenariuszu przydałaby się żyłka hazardzisty, ryzykowne rozwiązania w tym wypadku sprawdzają się najlepiej, szczególnie te mające feministyczny wymiar. Doceniam próby ratunku oczernianego wizerunku kobiet, szkoda tylko, że większość z nich okazała się nieudana. Coś czuję, że Candance liczyła na odcinanie kuponów od sukcesu jej kultowej powieści, co wyszło z mizernym skutkiem. Wartościowy wkład dla dobra sprawy powinien zostać przedstawiony w nieco stuningowanej odsłonie, wtedy zyskałby odpowiedni wydźwięk.
Książce towarzyszy aura Made in USA i mimo wartościowego przesłania, historia nie ma przełożenia na realia innego kraju, co jest jej największą wadą. Docenić należy zalążki feministycznego buntu, ale w takiej wersji to zdecydowanie za mało, żeby nazwać ten tytuł kultowym. Fabuła została poprowadzona lekko, co stanowi jej główny atut, przez co może spodobać się fankom wcześniejszych propozycji Bushnell.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu REBIS