Jakiś czas temu w czeluściach Internetu natrafiłam na zapowiedź najnowszej książki szwedzkiej królowej kryminału. Camilla Läckberg dwa lata temu dostała ode mnie żółtą kartkę i długo pozostawała na mojej półce rezerwowej pisarzy, do których z dość oczywistych względów straciłam zaufanie. Złota klatka otwiera nowy cykl thrillerów psychologicznych, a sama autorka rozpoczynając ten projekt postanowiła w końcu literacko odciąć się od nieco oklepanej Sagi o Fjällbace. Mogę z pełną świadomością swoich słów stwierdzić, że Camilla Läckberg stworzyła całkiem niezły, może nawet lekko obłędny thriller!
Matylda rozpoczęła nowy etap w swoim życiu od długo wyczekiwanej zmiany tożsamości, chcąc raz na zawsze odciąć się od tego co było przedtem. Dla niej to była konieczność, dzięki temu mogła zapomnieć o koszmarze dorastania w domu, gdzie przemoc była smutną codziennością. Od tej pory będzie Faye- młodą, ambitną studentką ekonomii, która jeszcze nieraz podbije świat biznesu. Nie mogła jednak przewidzieć, że wraz z poznaniem Jack’a Adelheim’a jej dotychczasowe życie raz na zawsze się skończy. Porzuciła studia (marzenia w sumie również), żeby wesprzeć finansowo męża w trakcie tworzenia jego wymarzonej firmy. Tak powstał projekt Compare, którego nazwę wymyśliła Faye w trakcie ich pierwszego spotkania. Jack odwdzięczył się żonie dostatnim życiem, ale ta historia zdecydowanie do bajkowych nie należy, mimo ociekającej złotem scenerii. Mężczyzna jej życia okazał się apodyktycznym seksistą, który z premedytacją ogrniczył swobody obywatelskie Faye. Niby dał jej środki finansowe i prestiż żony pierwszoligowego biznesmena, ale jednoznacznie zabronił jej rozwijać się zawodowo. Oddelegował przytłoczoną żalem kobietę do wykonywania zadań perfekcyjnej pani domu. Pozorna sielanka trwa do czasu pewnego nieprzyjemnego w skutkach wydarzenia, które raz na zawsze zmieni bieg tej historii. Jack postanawia wraz z córką Julienne udać się w krótki rejsw rejs, z którego ona niestety już nie powraca. Zaalarmowana brakiem kontaktu ze swoim dzieckiem Faye zawiadamia policję. Funkcjonariusze w mieszkaniu, w którym miał przebywać ojciec z córką odkrywają kałużę krwi. Pierwszym podejrzanym w tej zbrodni pozostaje Jack. Czy zabił własną córkę? Jaką mroczną tajemnicę Skrywa Faye? Jedno jest pewne- ta historia jest idealnym potwierdzeniem powiedzenia, że zemsta najlepiej smakuje na chłodno…
Sama się dziwię temu co napiszę, ale Pani Läckberg należą się brawa za wybitnie atrakcyjny pomysł. Nie wiem, jak Wy, ale a ja w trakcie lektury (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu…) bawiłam się świetnie! Spodobało mi się, że Złota klatka jest takim niejednoznacznym thrillerem, po którym nie wiadomo czego można się spodziewać. Poznajemy dwie historię- teraźniejszą i przeszłą, które wzajemnie się przeplatają, aby w kulminacyjnym momencie dać nam pełen obraz wydarzeń. Co ciekawe Camilla Läckberg tylko w przypadku tajemniczego pamiętnika Matyldy zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, a szkoda. Gdyby oddała głos również Faye mogłoby być jeszcze ciekawiej. Nie da się jednak ukryć, że taki zabieg wprowadził odpowiednią atmosferę i łatwiej było mi się w czuć w rozterki głównej bohaterki, a przy okazji pierwszoosobowa narracja nieco przyspieszyła tempo akcji. Wspomniane osobiste zapiski młodej, z pozoru naiwnej studentki mają bardzo osobisty wymiar i okraszone zostały stosownym komentarzem głównej bohaterki. Z drugiej strony poznajemy smutną historię Faye, która dosłownie uwięziona została w pięknym zamku, oczywiście do czasu. Camilla Läckberg postanowiła w dwóch kontekstach zwrócić uwagę na problem przemocy domowej- czysto fizycznej i tej gorszej- psychicznej. Autorka, ku mojej uciesze, bardzo zgrabnie zobrazowała psychologiczny mechanizm rządzący działaniem zarówno ofiary, jak i sprawcy.
Byłam oszołomiona wysokim poziomem psychologii postaci, Camilla Läckberg w tym temacie nieźle zaszalała (oczywiście w pozytywnym tych słów znaczeniu). Postać Jack’a została idealnie zobrazowana- bohaterem kieruje pycha i chciwość, jest brutalny i apodyktyczny, lubi rządzić nie tylko tylko w życiu zawodowym, ale również rodzinnym. Mężczyzna nie znosi słów sprzeciwu, dyskusje z nim nie mają większego sensu. Do tego lubi ostry seks i nie stroni od brutalnej pornografii. Niby schematycznie, ale jednak ciekawie. Intrygujące jest to, że wspomniany tyran i gbur zarzuca żonie brak wykształcenia i obycia, a sam nie grzeszy intelektem. Faye została ukazana w dwóch odsłonach- stłamszonej przez męża żony, oraz silnej, ambitnej i zdeterminowanej bizneswoman. Mnie zaintrygowała transgresja w jej działaniach, chociaż dokładne motywy jej zachowań do końca książki pozostały dla czytelnika tajemnicą. W Złotej klatce dużą rolę odgrywa gra pozorów, a dodatkowo autorka poddaje nam sporo materiału do przemyślenia. Nieie powinniśmy dać się zwieść pozorom śledząc losy głównych bohaterów, ta historia nie jest w cale tak prosta, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Docenić należy sam pomysł- Camilla Läckberg postanowiła zamknąć główną bohaterkę w tytułowej złotej klatce, ale w pewnym momencie oddała jej mentalny klucz do wspomnianego więzienia . Zaproponowana historia ma wiele alternatywnych rozwiązań, a my musimy zdecydować, na które ostatecznie się zdecydujemy.
Książka podzielona została na kilka części, które odwzorowują kolejne etapy realizacji planu Faye. W thrillerze pojawiają się również krótkie retrospekcje z policyjnego śledztwa, dotyczącego tajemniczego zaginięcia Julienne. Zaproponowany scenariusz potrafi nieźle namieszać w głowie, mi osobiście trudno było oddzielić, co jest prawdą, a co wymysłem głównej bohaterki. Szkieletem dla tej historii jest pewien mroczny sekret z wcześniejszego życia Matyldy, który do ostatnich stron był dla mnie zagadką. Spodobało mi się, że Camilla Läckberg nie wystrzelała się od razu ze wszystkich argumentów, pozostawiając sobie prawo do dowolności w przedstawieniu wydarzeń. W mojej ocenie nie jest to klasyczny thriller psychologiczny, chociaż sam szkielet scenariusza do wspomnianego gatunku w sam raz pasuje. Złota klatka świetnie obrazuje moc zemsty, która ostro oddziałuje na psychikę głównej bohaterki i zdecydowanie wpływa na kolejne etapy realizacji jej szalonego planu. Najnowszy thriller Camilli Läckberg może nie przyprawi was o szybsze bicie serca, ale zdecydowanie pobudzi wasze neurony do myślenia, przez co poczujecie to charakterystyczne flow. Mnie osobiście taka stymulacja intelektualna bardzo odpowiadała, a sama książka była miłym czytelniczym urozmaiceniem. Może i byłoby lepiej gdyby troszeczkę podkręcić poziom emocji, ale zaproponowana wersja wydarzeń spełniła pokładane w niej oczekiwania. Ogromnie ucieszyłam się, że Camilla Läckberg w końcu porzuciła te obyczajowe wstawki, które tak irytowały mnie w jej wcześniejszych książkach. Styl autorki zdecydowanie ewoluował, przez co ta pozycja zyskała niepowtarzalny charakter. Język pozostał plastyczny i przyjemny dla oka, ale w końcu widać ten charakterystyczny dla powieści z dreszczykiem pazur.
Możecie zapomnieć o idyllicznej scenerii, w tej książce pierwsze skrzypce gra ostry mrok! W mojej ocenie Złota klatka będzie miłym zaskoczeniem dla fanów autorki, a do tego zadowoli również znawców gatunku. Camilla Läckberg mile mnie zaskoczyła, przez co zdecydowanie nie żałuję, że postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Autorka literacko w pełni zrehabilitowała się, a może nawet więcej- zaserwowała mi niezłą petardę! Złota książka jest potwierdzeniem powiedzenia, że nie liczy się to jak się zaczyna, ale to jak się kończy. Jestem bardzo ciekawa kolejnej propozycji autorki, ale jestem pewna jednego- będzie się działo!