
Śladem zbrodni z przeszłości udajemy się w niebezpieczną podróż wgłąb splamionej złem duszy ludzkiej. Czeka na nas wiele nieprzyjemnych niespodzianek, a napięcie elektryzuje powietrze porażając delikatne nerwy. Wchodzimy do świata mroku i zagadek wiedząc, że nie będzie już odwrotu, a wraz z porażką czeka nas sromotna kara. Wszystko to robimy na własne ryzyko, duszny klimat przesiąknięty negatywnymi emocjami kusi coraz bardziej nas mami…
„Nie zależy mi na tym, by być lubianym, a jeszcze mniej, żeby się podobać. Większość ludzi mnie nie znosi, obawiając się mojego cynizmu, ciętego dowcipu i języka. Tym lepiej. Niech tego nie zmieniają. (…)”
Przenosimy się do roku osiemdziesiątego dziewiątego. Poznajemy dwie nastoletnie siostry, które pod wpływem literatury znanego pisarza doznają niebezpiecznej, podszytej osobliwym erotyzmem fascynacji. Czują dziwną więź z mężczyzną, którego nigdy nie spotkały, idą o krok dalej i nawiązują z nim kontakt. Cztery lata późnej odnalezione zostają ciała dwóch studentek przebranych w sukienki komunijne. Inscenizacja miejsca zbrodni przywodzi na myśl wydarzenia opisane w książce znanego twórcy kryminałów. Sprawa osobliwego morderstwa trafia na biurko detektywa Martin’a Servaz’a, będąc równocześnie jego pierwszym samodzielnym śledztwem. Policjant zostaje boleśnie wyrwany z swojej własnej strefy komfortu, aby rozwikłać zagadkę musi zrozumieć tok myślenia szalonego mordercy mordercy. Sprawa pozostaje nierozstrzygnięta do dwa tysiące osiemnastego roku, wtedy koszmar wraca na nowo ze zdwojoną siłą. Czy tym razem śledczym uda się dopaść mordercę?
„Servaz ani przez sekundę nie miał wątpliwości, że ludzkość oszalała. Zastanawiał się jednak, czy zawsze była taka: stuknięta, zarozumiała, autodestrukcyjna, czy może środki samozniszczenia trafiły do niej dopiero niedawno. (…)”
Nie ma co, francuscy pisarze tworzą najostrzejsze kryminały, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Co ciekawe Bernard Minier będzie tegorocznym laureatem Honorowej Nagrody Wielkiego Kalibru, co dodatkowo skłoniło mnie do sięgnięcia po jego najnowszą książkę, skusiła mnie również rekomendacja Małgorzaty Rogali- autorki,której kryminały uwielbiam. Konstrukcja Sióstr skojarzyła mi ze stylem innego francuskojęzycznego pisarza Jean- Christophe’a Grange’a, ponieważ obaj panowie lubią ryzyko, stawiając na ostrą jak brzytwa fabułę w połączeniu z kryminalną jazdą bez trzymanki. Na dodatek Francuzi, jak żadna inna nacja, lubują się w rozbudowanych intrygach połączonych z perfekcyjnie zarysowanym tłem społecznym i tak było również w przypadku Sióstr. Książka stanowi coś na kształt skomplikowanej układanki wydarzeń, aby rozwikłać zagadkę z przeszłości musimy pozbierać kolejne elementy w spójną całość. Tak więc nie jest do lektura lekka i przyjemna, bo trzeba być cały czas uważnym i przygotowanym na kolejny zwrot akcji. Siostry należą do pozycji twórczych, aniżeli odtwórczych, w literaturze takiego motywu nie było, a już na pewno nie w tak zawiłej kombinacji. Z tak szalonym i fascynującym zarazem projektem, jeszcze nigdy wcześniej nie miałam okazji się spotkać, dzięki wysokim umiejętnościom pisarskim Minier’a to co powinno nas gorszyć i bulwersować, po prostu intryguje. Zdarzyły się momenty w których erotyzm niebezpiecznie podgrzewał atmosferę, ukazując nowy wymiar rozkoszy oraz obnażając pierwotne ludzkie instynkty. Trochę szkoda, że to co z początku było przyjemne, może nawet niewinne, szybko przerodziło się w morderczą parafilię
„Nasza – fanów – miłość, jest jednostronna, nigdy nie zostanie odwzajemniona. Ludzie tacy jak on traktują nasze uwielbienie, naszą miłość jak coś, co im się należy. Ale nasze marne życie mają gdzieś. (…)”
Za interesujące można uznać przedstawienie trzech wycinków z życia głównego bohatera, mogliśmy śledzić jego rozwój zawodowy, wzloty i upadki i dokonywać stosownych porównań, pod względem psychicznym i intelektualnym bohater również poczynił znaczny progres. Poza elementami związanymi z samym śledztwem przyjemnym dodatkiem jest tajemnicza historia rodziny detektywa, okraszona bujnym komentarzem. Cieszę się, że autor nie skakał między kolejnymi okresami, tylko w danej części skupiał się na konkretnej historii, nie mieszając jej z wcześniejszymi i późniejszymi wydarzeniami. Znienawidzone przeze mnie retrospekcje w przypadku tej pozycji były wręcz niezbędne, żeby zrozumieć cały ciąg przyczynowo-skutkowy.Bardzo miło ze strony autora, że nawiązuje do wydarzeń z poprzednich tomów, przez co książkę śmiało można czytać w oderwaniu od serii, nie odczuwając tego dyskomfortu, że nie wiemy, co miało miejsce się wcześniej. Poziom zaawansowania fabuły był na tyle wysoki, że sam autor mógł się pogubić i walnąć niejedną gafę, a jednak wydarzenia były spójne i wszystko zgrabnie się zazębiało. Główny wątek hipnotyzuje, i całkiem nieźle elektryzuje (i na swój sposób kusi kryminalnie), przyprawiając czytelnika o gęsią skórkę i szybsze bicie serca. Stało się tak głównie za sprawą Erik’a Lang’a,postaci przesiąkniętej złem i nieco ekscentrycznej, który to non stop wytrąca czytelnika z równowagi swoimi niestosownymi, a momentami wręcz makabrycznymi uwagami. Thriller trzyma poziom, ale niestety nie jest perfekcyjny- w toku śledztwa zdarzyło się kilka przestojów i historii nadmiernie przegadanych. Książka szczególnie spodoba się czytelnikom złaknionym niecodziennych scenariuszy, w których wszystko jest możliwe.
„Niebezpiecznie jest działać bez zastanowienia (…) Ale zastanawianie się bez działania niczemu nie służy. (…)”
Żałować powinnam, że wcześniej nie zabrałam się za lekturę książek Bernarda Miniera, ale niebawem nadrobię pozostałe zaległości. Siostry to jeden z tych emocjonujących thrillerów, po których trudno jest w nocy zasnąć- a takie właśnie uwielbiam. Z pewnością jest to pozycja błyskotliwa, przemyślana a do tego z ogromnym potencjałem, z przyjemnością obejrzałabym ten scenariusz na dużym ekranie. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu REBIS