
Bertadeta Prandzioch to z wykształcenia psycholog, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego. Autorka jest rodowitą Ślązaczką, więc nic dziwnego, że akcja Terapeutki rozgrywa się w Katowicach. Bernadeta Prandzioch zawodowo zajmuje się publicystyką pisała m.in. dla Znaku, Opcji czy Popmoderny. Od dłuższego czasu przymierzałam się do przeczytania Terapeutki . Z okładki bije hasło, że to nowy głos w polskiej powieści kryminalnej. Jako, że jestem wielbicielką gatunku postanowiłam z książką się zapoznać. To co otrzymałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Terapeutka to debiut autorki w nowym gatunku. Intryga kryminalna została skrojona na miarę. Książka zaskakuje na każdym kroku. Z każdą kolejną stroną czytelnik ma ochotę na więcej.
Marta Szrycka to wykształcenia psycholog. Na co dzień jest psychoterapeutą oraz wykładowcą akademickim. Harmonię w jej życiu przerywa makabryczne wydarzenie. W ogrodzie centrum terapeutycznego, gdzie pracuje znalezione zostają zmasakrowane zwłoki kilkuletniego chłopca. Policjant prowadzący śledztwo w sprawie morderstwa podejrzewa, że zbrodnia związana jest z pracą ośrodka. Powoli na światło dzienne wychodzą tajemnice z przeszłości młodej psychoterapeutyki. Czy Marta będzie w stanie powstrzymać psychopatycznego morderce?
„A przecież wiem, tak samo jak on musi to wiedzieć, że to koniec. Ta historia nie miała nigdy happy endu wpisanego w scenariusz, ale mimo wszystko nie sądziłam, że tak się potoczy. Za dużo słów padło między nami. Tego nie da się już cofnąć ani naprawić. (…)”
Powieść skupia się wokół postaci Szryckiej. Mimo zawodowego sukcesu kobieta jest nieszczęśliwa. Niefortunnie wdała się w romans z żonatym mężczyzną i zaangażowała się emocjonalnie w tą relacje. Widać, że trudno Marcie zapanować nad chaosem, który zapanował w jej życiu. Zbrodnia na kilkuletnim chłopcu wytrąca ją z równowagi. To jednak ie koniec jej zmartwień. Pewnego dnia w jej mieszkaniu pojawia się uprowadzony chłopiec. Od początku podejrzewałam, że Szrycka coś ukrywa i nie myliłam się. Bohaterka ma za sobą ciąg traumatycznych zdarzeń. Podejrzewam, że to one są przyczyną jej trudności w relacjach z mężczyznami. Momentami miałam wrażenie, że Marta nie potrafi się zaangażować. Na rękę były jej przelotne romanse z przypadkowo spotkanymi mężczyznami. Bohaterka swoją postawą nie zyskała mojej sympatii. Muszę jednak przyznać, że jej postać była dopracowana.
W książce Bernadeta Prandzioch sporo miejsca poświęta tajnikom psychoterapii. Wątków psychologicznych w moim odczuciu było nazbyt wiele, na czym cierpiała warstwa kryminalna powieści. Największą zaletą książki jest jej dynamiczna akcja. Fabuła nie skupia się wokół jednego śledztwa. Bohaterowie walczą z czasem szukając psychopatycznego mordercy, który porywa kolejne ofiary. Pierwszoosobowa narracja w czasie teraźniejszym świetnie pasuje do tak zarysowanej historii i dodaje książce dynamizmu.
Terapeutka spełniła pokładane w niej oczekiwania i okazała się ciekawą lekturą. To ciekawy debiut. Bernadeta Prandzioch pokazała się z najlepszej strony. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorki. Polecam!