Anna Kańtoch- Niepełnia

no title has been provided for this book
Kategoria:
Gatunek:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 232

Z twórczością Anny Kańtoch do tej pory  nie miałam styczności. Miałam okazję zapoznać się z kilkoma bardzo pochlebnymi recenzjami najnowszych propozycji autorki. W fantastyce nie gustuje i  od dawna podkreślam mój ambiwalentny (z kilkoma wyjątkami oczywiście) stosunek do tego gatunku, może dlatego  z tą konkretną pisarką nie było mi po drodze. Tym większe było moje zdziwienie gdy  w dorobku literackim Anny Kańtoch natrafiłam na krótki kryminał, którego  zarys fabuły mnie zaintrygował na tyle, że postanowiłam od razu z Nipełnią  się zapoznać. Książka jest pozycją  na swój sposób innowacyjną i w pewnym sensie wyjątkową, a poza tym została nominowana do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego (nie wiem do końca dlaczego, bo  od powieści kryminalnej do fantastyki daleka droga).

„Przeszłość leżała pogrzebana głęboko pod nowymi komórkami wątroby i serca, opleciona siecią mięśni, zarosła mięsem, tak jak porzucony w lesie wrak zarasta zielenią, aż wreszcie niczym już nie różni od okolicznych pagórków. (…)”

W trakcie lektury czekało na mnie sporo nowości. Co może wydać się dość niewiarygodne ze względu na ilość pochłanianych przeze mnie co roku książek- pierwszy raz miałam okazję czytać powieść szkatułkową. Z początkiem lektury czytelnik  teleportuje się do małego, białego domku na krańcu  zabitej dechami wioseczki. Obserwujemy scenę rodem z filmu grozy, zastanawiając się, co jest prawdą, a co fikcją literacką. Na miejsce zbrodni została wezwana lokalna policja. Funkcjonariusze w upiornym domku odnajdują zwłoki młodej kobiety, obok zamordowanej czuwa jej brat bliźniak. Nietrudno jest się domyślić, kto w oczach policji zostanie uznany na potencjalnego mordercę, przywdziewając szaty podejrzanego  numer jeden. Wszystko wskazuje na to, że całe zajście mało wspólnego  ma z samobójstwem, a osoba, która zbrodni dokonała nie wiele wie na temat upozorowania miejsca na własną modłę. Pytanie czy całe to  zdarzenie będzie mieć kluczową rolę dla całej opowieści.

Przedstawiona historia do  prostych zdecydowanie nie należy, a Anna Kańtoch z premedytacją gra na uczuciach niczego nieświadomych czytelników. Fabuła przesiąknięta jest aurą niedopowiedzeń, a w połączeniu z mrocznymi sekretami z przeszłości kolejne fakty mrożą krew w żyłach doprowadzając czytelnika do palpitacji serca. Bardzo niepokojący okazał się wątek Słoneczka będącego odrzuconą (a może odrzuconym) przez wszystkich  hermafrodytą. Dziecko od najmłodszych lat mieszka w obskurnej piwnicy w obawie przed oceną środowiska, a jego  matka usilnie zmusza go  do  dokonania wyboru własnej płci. Tutaj powinna włączyć się czerwona lampka, bo  poza wątkiem kryminalnym autorka porusza istotną społecznie tematykę związaną z akceptacją odmienności. Fabuła z pewnością byłaby idealną bazą do scenariusza dla filmu  grozy klasy A, autorka zadbała o realizm i odpowiednie tło dla swojej historii. Można co  najwyżej domyślać się co będzie dalej, ale uwierzcie mi- Anna Kańtoch  wielokrotnie bardzo pozytywnie Was zaskoczy. Samodzielnie musiałam ocenić  i osadzić kolejne postacie na tle całej historii, z pozoru przypadkowych bohaterów łączy pewne zdarzenie.

„Żeby być szczęśliwym, trzeba najpierw wyciąć z siebie wszystko to, co przeszkadza – dlatego widziani w bramach ludzie szli do szczęścia, zostawiając za sobą krwawe ślady.(…)”

Poza elementami z dreszczykiem na pierwszy plan wysuwa się temat akceptacji osób o odmiennej płci. Tutaj wkradł się wątek tożsamości seksualnej i sztuki  dokonywania trudnych wyborów w oparciu  o zbyt małą ilość danych. Wspomniane elementy zostały zobrazowane w subtelny sposób, z taktem, widać, że autorka nie chciała negatywnie nastrajać odbiorcy. Wiele kwestii, w tym skrajnie negatywna postawa matki Słoneczka, może zbulwersować co wrażliwych czytelników. Przeszłość przeplatana jest z przyszłością i teraźniejszością, nie mamy pewności, które wydarzenia są prawdziwe, a które stanowią ekspresję mrocznych wyobrażeń autorki. Na każdym kroku napotykamy na kolejne interesujące zagadki, których rozwiązaniem powinnyśmy od razu się zająć, nie marnując czasu na głupoty. Wszechobecna niejednoznaczność bezapelacyjnie przyciąga uwagę, a aura niedopowiedzeń stosownie podkręca poziom napięcia.Emocje wibrują w powietrzu wprowadzając czytelnika w stosowny nastrój. Spodobało mi się szczególnie tło akcji, w tym najbardziej wspomniany mały, mroczny, biały domeczek od którego  wszystko się zaczęło i  na którym się skończy. Kolejne, coraz to  ciekawsze pomysły autorki bardzo przypadły mi do gustu, doceniłam  wszystkie osobliwe urozmaicenia.

Fabuła była złożona, ale nie przesycona, taki  poziom skomplikowania w przypadku tej historii sprawdził się świetnie. Należy docenić nieprzeciętny talent literacki autorki, wielu innych pisarzy  niejednokrotnie mogłoby się pogubić w przedstawieniu tak rozbudowanego scenariusza. Spodobało mi się niekonwencjonalne połączenie mroku  dla kontrastu z lekkością przekazu, bo  tak faktycznie ta historia płynie, dynamicznie rozgrywając się na naszych oczach. Psychologia postaci w przypadku tej konkretnej  książki okazała się arcydziełem, nic dodać, nic ująć- wyszło idealnie! Wiele elementów nie zostało zobrazowanych wprost, więc czytelnik musi nieźle główkować, żeby  poprawnie zinterpretować skomplikowane metafory. Pomysły Anny Kańtoch docenia się wraz z rozwojem fabuły, a apetyt na literackie smaczki wzrasta w miarę czytania. Niepełnia jest wprost idealną pozycją  dla wymagającego  czytelnika, złaknionego  intelektualnej stymulacji i odpowiedniej dawki mocnych wrażeń w połączeniu z intrygującą kryminalną rozgrywką. Niebezpośredni przekaz w tym przypadku  sprawdził  mnie idealnie. Mi osobiście najwięcej trudności sprawiło mi śledzenie historii Słoneczka, głównie ze względu na duży ładunek emocjonalny i kontrowersyjność przekazu.

„Wezbrała w nim fala obezwładniającej miłości, która przepłynęła, pozostawiając po sobie osad gorzkiego smutku. (…)”

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, najlepsze w tej książce jest to, że możemy bez obawy samodzielnie interpretować  wykreowaną przez autorkę rzeczywistość. Poszczególne opowiadania bardzo zgrabnie układają się w jedną całość, tworząc pełen obraz fabuły. W przypadku Niepełnii na pierwszy plan wysuwa się nieszablonowość, która dodatkowo  potwierdza niekwestionowany talent literacki Anny Kańtoch. Mnie ta historia przekonała i  z przyjemnością zapoznam się z kolejnymi książkami autorki. Polecam!