Od maja zwlekałam z recenzją Drugiej rzeczywistości, ponieważ książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, którego na daną chwilę nie potrafiłam zwerbalizować. Kończąc swoją przygodę z filmową trylogią braci Wachowskich (a może powinnam napisać sióstr?) nie łudziłam się, że ktoś kiedyś w przyszłości stworzy historię na miarę kultowego Matrixa. A tu nagle pojawił się Andrzej Mathiasz ze swoją wizją świata opanowanego przez zaawansowaną technologię. Druga rzeczywistość nie bazuje na schemacie kopiuj, wklej, sparafrazuj. Autor nie przekształcał cudzych pomysłów tylko wymyślił własną wizję przyszłości i zgrabnie przelał ją na papier.
Głównym bohaterem debiutanckiej książki Andrzeja Mathiasza jest Tom Clark, genialny haker stojący na czele Zespołu Cieni. Tajna jednostka ma za zadanie modyfikować wirusa, który docelowo miał pełnić funkcje obronne przeciwko wrogom. W wyniku nieprzewidzianych zdarzeń wirus ewoluował, przy okazji przejmując kontrolę nad otaczającym światem. Ostatnią deską ratunku dla ludzkości jest Tom Clark- twórca niebezpiecznego oprogramowania. Sprawy komplikują się w chwili niespodziewanej śmierci hakera…
„Ludzie uznają swoje krótkie i niepowtarzalne życie za najcenniejsze, ale równocześnie są gotowi je poświęcić z najbardziej błahego powodu. (…)”
Początkowo w historie trudno było mi się wgryźć z powodu licznych, bardzo szczegółowych opisów i dygresji. Czułam się zagubiona, a mój mózg wpadał w stan hibernacji. Na całe szczęście taki stan rzeczy nie trwał długo. Jak już zaczęło się dziać, to działo się praktycznie do samego końca. W Drugiej rzeczywistości zdecydowanie przekonała mnie rzadko spotykana gatunkowa mieszanka. Książka stanowi interesujące połączenie czystego si-fi, sensacji z domieszką klimatycznego romansu w dość niekonwencjonalnych proporcjach. Na uwagę zasługuje wizja technologicznej apokalipsy, której towarzyszy niebezpieczny wyścig z czasem. Cała historia miała mocny sensacyjny wydźwięk i obfitowała w szereg nagłych zwrotów akcji. W książce da się zauważyć pewne punkty wspólne z wspomnianym na wstępie Matrixem. Clark gnie, a mimo to dostaje szansę na dalszą egzystencje w drugiej rzeczywistości w imię walki z zabójczym wirusem. Na tym punkty wspólne z filmową trylogią się kończą, a Tom nie pełni funkcji wybrańca, ponieważ został wskrzeszony celem wykonania jasno sprecyzowanej misji. Wątek technologiczny idealnie odzwierciedla innowacyjną wizję autora, tworząc w połączeniu z psychiką głównego bohatera ciekawą fabularną mieszankę. Czytelnik nie tylko może śledzić tok myślowy, ale ma również niepowtarzalną szansę wniknąć w głąb umysłu Toma Clarka. Mathiasz wykreował alternatywną wersję przyszłości, analizując przy okazji potencjalne zagrożenia wynikające z powszechnej komputeryzacji.
„A on – było nie było – nie jest złotą rybką, tylko przeciwnie, rekinem biznesu. W dodatku czarnym! Miała jednak czarna gnida pecha – całkiem białego. I tym pechem był Skalsky. (…)”
Trudno mi ocenić sam wątek technologiczny, ponieważ nie jestem znawczynią gatunku. Nie da się jednak nie zauważyć, że autor wyprzedził teraźniejsze osiągnięcia, co daje do myślenia. Ciekawe czy rozwój technologiczny mógłby pójść w przyszłości w podobnym kierunku. Warto zauważyć, że książka bazuje na nieco zmodyfikowanym na potrzeby tej historii modelu walki dobra ze złem. Główni przedstawiciele obu frakcji zostali wykreowani na zasadzie kontrastu i takie rozwiązanie w tym konkretnym przypadku bardzo dobrze się sprawdziło. Clark i Skalsky mimo diametralnie różnych charakterów i odmiennych sposobów bycia w równym stopniu przyciągają uwagę czytelnika, a co najważniejsze ich przemyślenia nadają historii odpowiedniego kolorytu. Sama fabuła była intrygująca, a przy okazji obfitowała w szereg interesujących stylizacji językowych, które pozwoliły jeszcze lepiej wczuć się w przedstawianą historię i zrozumieć tok myślenia wprowadzanych postaci. Poza wątkiem technologicznym zaciekawiło mnie nieco niekonwencjonalne romantyczne domknięcie. Pierwotnie subtelny wątek miłosny wraz z rozwojem fabuły coraz intensywniej pobudzał moje zmysły, tworząc w połączeniu w mocną sensacją idealny emocjonalny koktajl. Z chęcią zobaczyłabym przedstawioną w książce historię na dużym ekranie.
Druga rzeczywistość burzy dotychczasowe schematy i skłania do licznych egzystencjalnych przemyśleń. Książka była dla mnie źródłem niezłej rozrywki przyprawionej ostrą sensacją. Alternatywna wizja przyszłości opanowanej przez zaawansowaną technologię z pewnością zainteresuje fanów si-fi. Miłośnicy mocniejszych klimatów również świetnie odnajdą się w wykreowanej przez autora rzeczywistości. Andrzej Mathiasz perfekcyjnie zobrazował potencjalne zagrożenia wynikające z dynamicznego rozwoju technologicznego. Polecam!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Autorowi