Od dawna miałam w planach lekturę najnowszej książki Alice Feeney, autorki bestsellerowego Czasami kłamię. Już debiut Brytyjki zrobił na mnie piorunujące wrażenie, jej kolejna propozycja jest jeszcze lepsza, a do tego nieziemsko obezwładniająca. Zabójcza przyjaźń pokazuje konsekwencje, jakie niesie za sobą knucie okrutnych intryg. Ktoś zawsze musi ponieść za nie karę…
„Lęki często krzyczą głośniej niż logika, a kiedy zbyt długo wyobrażżamy sobie, to co najgorsze, możemy doprowadzić do tego, że naprawdę się spełni. (…)”
Tylko dzięki pracy Anna Andrews może w miarę normalnie funkcjonować, po nagłej śmierci córeczki trudno było jej się pozbierać i wrócić do żywych. Jej świat zawala się ponownie wraz z powrotem do pracy prezenterki, którą zastępowała w trakcie urlopu macierzyńskiego. W Blackdown rodzinnej miejscowości Anny, dochodzi do makabrycznego morderstwa i to właśnie Andrews oddelegowana zostaje do zdania relacji z tej sprawy. Na miejscu w lesie czeka ją kolejna niespodzianka- śledztwo prowadzi jej były mąż- Jack Harper, co nie jest jej na rękę. Tak się składa, że ofiara była dobrze znana dziennikarce, na domiar złego obie kobiety łączy pewna mroczna przeszłość…
„Wszyscy kryjemy się za takimi wersjami siebie, jakie chcemy pokazać światu. (…)”
Alice Feeney wskoczyła na zupełnie nowy poziom, Zabójcza przyjaźń jest mistrzowsko skonstruowanym thrillerem, którego fabuła zaskakuje praktycznie na każdym kroku. Książka stanowi przeplatankę trzech relacji- Anny, Jacka i tajemniczego mordercy. Narracja pierwszoosobowa okazała się strzałem w dziesiątkę, dzięki niej mogłam lepiej zrozumieć bohaterów i przy okazji oswoić się nieco z ich emocjami. Mordercą mógł być każdy, a w zasadzie nikogo nie można było od razu wykluczyć z grona podejrzanych, co okazało się ciekawym wyzwaniem. Feeney co rusz podrzucała jakieś mylne tropy, były one momentami tak realistyczne, że nawet ja dałam się nabrać. Zabójcza przyjaźń ukazuje ludzki dramat po stracie, która ma wiele wymiarów. Fabuła niesie ze sobą również pewien morał, który dane było mi z czasem zrozumieć. Główni bohaterowie zakończyli małżeństwo, ale nadal łączy ich coś intensywnego, niełatwo jest zerwać tak mocną więź.
„Kiedy dzień za dniem patrzysz z bliska na ludzką nieludzkość, zmienia to twój punkt widzenia. (…)”
Anna jest chorobliwie wręcz wycofana, w pracy robi swoje, alkohol jej w tym pomaga, ale panicznie boi się pokazać otoczeniu swoje prawdziwe ja. Kobieta próbuje zrozumieć, co się wokół niej dzieje, a komuś bardzo zależy, żeby postradała zmysły. Podobnie jest w przypadku Jacka, ktoś chcę go wrobić w morderstwo kochanki i bardzo dobrze mu to wychodzi. Moralnie Jack bardziej pasuje do profilu potencjalnego mordercy, przekraczanie pewnych granic nie sprawia mu problemu, przez co niestety się nie polubiliśmy. Z ich dwojga bardziej zaintrygowała mnie Anna i to ją ostatecznie obdarzyłam sympatią. Dziennikarka może i nie była moralnie krystaliczna, ale zawsze wyciągała lekcje z popełnionych w przeszłości błędów. Nie mogłam pojąć tej przedziwnej chemii między tą parą.
„Udajemy, że nie dostrzegamy ran, które zadajemy innym ludziom, zwłaszcza tym, których kochanym. Rany, które zadajemy sobie samym, trudniej zignorować, co nie znaczy, że to niemożliwe. (…)”
Priya Patel stanowi przeciwwagę dla byłych małżonków i ją najtrudniej było mi rozgryźć. Wpatrzona w Jacka, niczym obrazek, uległa, a jednak jak przyszło, co do czego potrafiła postawić na swoim i się postawić. Jeżeli chodzi o samo śledztwo- jego przebieg był tylko pozornie oczywisty, w tej książce nie znajdziecie schematów, autorka z powodzeniem z nimi walczy. Musiałam nieźle wytężać szare komórki, aby rozgryźć, co jest tutaj grane, ale ten wysiłek był równie przyjemny, jak i stymulujący. Historia poprowadzona została lekko, akcja jest wartka, taka dynamika bardzo mi odpowiadała. W książce nie nie uświadczycie zbędnych opisów, czy drętwych dialogów, każdy element znalazł się w fabule w jakimś konkretnym celu. Misternie skonstruowana kryminalna zagadka okazała się satysfakcjonującym intelektualnym wyzwaniem, które na długo pozostanie w mojej pamięci. Cała historia miała w sobie coś niejednoznacznego i niebezpiecznie elektryzującego, przez co mocno na mnie oddziaływała. Końcówka wbiła mnie w fotel, finał był spektakularny, a Alice Feeney kolejny raz pokazała prawdziwą klasę.
Podsumowując- to bezbłędny thriller, co do którego nie mam w zasadzie żadnych zastrzeżeń. Już swoim debiutem Alice Feeney wysoko ustawiła sobie poprzeczkę, teraz mogę tylko napisać, że Brytyjka śmiało może mierzyć się z najlepszymi, jej twórczość osiągnęła mistrzowski poziom. Zabójcza przyjaźń trzyma w napięciu praktycznie już od pierwszej strony i nie puszcza aż do samego końca. Książkę polecam zarówno miłośnikom elektryzujących thrillerów, jak i fanom rozbudowanego tła psychologicznego.