Nie zaprzeczę, że uwielbiam psychodeliczne mroczne thrillery z ciekawą historią w tle, dlatego nie mogłam sobie odpuścić lektury Głodu zabijania. Zaintrygowało mnie również hasło dosłownie krzyczące z tyłu okładki- kiedy raz wejdziesz w mrok, mrok wejdzie w ciebie. Kolejne składowe zaproponowane przez autorkę tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że trafiłam na thriller idealny. Alice Blanchard zdecydowanie do debiutantek nie należy, ma na swoim koncie szereg prestiżowych nagród literackich, a Głód zabijania jest jej piątą i zarazem najnowszą propozycją. Rozpoczynając lekturę liczyłam na podróż wgłąb mrocznych zakamarków ludzkiej psychiki, napisaną na miarę kultowej Gothiki.
Samobójstwo pacjenta jest dotkliwym ciosem dla każdego psychoterapeuty. Po ostatniej sesji z doktor Wolfe nic nie zwiastowało, że cierpiąca na chorobę afektywną dwubiegunową Nikki McCormack zamierza się zabić. Dziewczyna była pogodna, momentami lekko dowcipna, ale z pewnością nie ogarniał jej smutek. Zła wiadomość przerywa długo planowany urlop Kate, która niezwłocznie postanawia wrócić do pracy i wyjaśnić zaistniałą sytuację, szczególnie, że grozi jej pozew o niedopełnienie obowiązków służbowych. Terapeutkę dodatkowo dręczą wyrzuty sumienia, mimo upływu blisko szesnastu lat nadal pamięta brutalne morderstwo swojej siostry, do którego pośrednio przyczyniła się przez szereg własnych zaniedbań. Doktor Wolfe widziała postępy w terapii Nikki, która powoli wychodziła na prostą, poddając się kolejnym lekarskim zaleceniom. Spirale nieszczęść nakręca fakt, że wielkimi krokami zbliża się dzień egzekucji mężczyzny oskarżonego o zabójstwo Savannah. Osadzony utrzymuje, że nie zabił młodszej siostry Kate, prosząc ją równocześnie o telefon do gubernatora w sprawie nowego procesu. Terapeutka zaczyna mieć uzasadnione wątpliwości co do śmierci Savannah. A co jeśli prawdziwy morderca jest nadal na wolności? W międzyczasie na oddział dziecięcy szpitala psychiatrycznego w którym pracuje doktor Wolfe trafia czternastoletnia Maddie. Jej matka twierdzi, że dziewczyna jest opętana i tylko Kate ma szansę ją uleczyć…
Przedstawiona w książce historia została podzielona na trzy części, pierwsza poświęcona została samobójstwu Nikki McCormack, druga jest ściśle związana z leczeniem Maddie Wart, a ostatnia tyczy się prywatnego śledztwa Kate. Alice Blanchard rozpoczęła od bardzo mocnego akcentu, sugerując czytelnikowi, że śmierć pacjentki może mieć kluczowe znaczenie dla rozwiązania zagadki morderstwa Savannah. Książce od początku towarzyszy mroczna, momentami wręcz duszna atmosfera spisku, którą potęguje historia nastoletnie Maddie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przypadek nowej pacjentki Kate jest ściśle związany ze śmiercią jej młodszej siostry. Nie wiem dlaczego autorka rozpoczęła kilka nowych historii, a potem nagle porzuciła kłopotliwe wątki, co mnie osobiście bardzo zirytowało. Zastosowane rozwiązania fabularne były sensowne i mi osobiście całkiem przypadły do gustu. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, dlaczego autorka nie zdecydowała się na narrację pierwszoosobową. Gdyby oddać głos Kate i z jej perspektywy przedstawić całą tę opowieść, fabuła zyskałaby na autentyczności. Samo śledztwo terapeutki, mające na celu znalezienie prawdziwego mordercy jej siostry zostało opisane bez fajerwerków, a momentami było bardzo irytujące w odbiorze. Początkowe szybkie tempo akcji, zostało systematycznie i moim zdaniem zdecydowanie niepotrzebnie spowalniane opisami emocjonalnych rozterek głównej bohaterki.
Jako całość książka się broni, fabuła jest intrygująca, a autorka z pietyzmem potraktowała psychologię postaci. Można co najwyżej czepiać się wątków pobocznych, które zaburzyły odbiór wydarzeń pierwszoplanowych. Postać Kate została drobiazgowo opisana, a jej psychika rozbita dosłownie na czynniki pierwsze, co pozwoliło mi lepiej zrozumieć rozterki głównej bohaterki. Początkowy schemat układanki został porzucony przez autorkę gdzieś w połowie książki na rzecz poszukiwań domniemanego prawdziwego mordercy. W ogólnym rozrachunku książkę czyta się dobrze, mimo wspomnianych mankamentów to całkiem przyjemna lektura. Ciekawa jestem jak potoczyłaby się dalej ta historia, gdyby autorka nie porzuciła dwóch kluczowych wątków. Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem, bo w pewnym momencie samodzielnie odkryłam sylwetkę mordercy i muszę przyznać, że nie sprawiło mi to większych trudności. Opis finalnych wydarzeń był dość schematyczny, a z tyłu głowy świtało mi, że taki scenariusz miał już gdzieś wcześniej miejsce. Przez większość część książki bardzo irytowała mnie ta wszechobecna i nadmierna psychologizacja. Nie wszystkie wydarzenia da się wyjaśnić za pomocą skomplikowanych teorii psychologicznych.
Głód zabijania to całkiem niezły thriller, z bardzo dobrze rozwiniętymi elementami psychologicznymi. Książka skierowana jest głównie do fanów gatunku, ale miłośnicy powieści kryminalnych i sensacyjnych również spokojnie odnajdą się w tym scenariuszu. Mimo wspomnianych mankamentów przedstawiona historia wciąga i jest przyjemna w odbiorze. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska