Szeptacz na długo przed premierą zdominował media społecznościowe, nowe wzmianki o książce niczym komputerowy wirus rozprzestrzeniały się po Internecie. Wciągający, przerażający, klimatyczny- zachwala wydawca, mocny chwyt marketingowy widocznie miał skutecznie obezwładnić żądnego wrażeń czytelnika. Czyżby w moje ręce trafił thriller idealny? Jak na zdeklarowaną fankę gatunku przystało musiałam na własnej skórze przekonać się o walorach literackich Szeptacza.
Po niespodziewanej śmierci żony Tom Kennedy planuje przeprowadzkę. Pisarz w trakcie procesu twórczego zaniedbał syna, ale postanowił w końcu wynagrodzić mu stracony czas. Nie od dziś wiadomo, że czas leczy rany, a zmiana środowiska może pomóc w leczeniu traumy. Zakup domu w Featherbank ma rozpocząć nowy rozdział w życiu Kennedych i przy okazji wzmocnić rodzinną więź łączącą ojca z synem. Z niepozornym miasteczkiem łączy się pewna mroczna historia- lata temu grasował w nim niebezpieczny seryjny morderca, okrzyknięty przez media Szeptaczem. Mężczyzna swoim szeptem straszył niewinnych chłopców- najpierw wzbudzał w nich lęk, następnie porywał, żeby ostatecznie zimną krwią zamordować. Zbrodniarz został złapany i odbywa wyrok w więzieniu, kto więc stoi za najnowszym porwaniem?
Mroczne otoczenie i małomiasteczkowy klimat idealnie współgrają z kryzysem jaki nastąpił w relacji ojca z synem, która pierwotnie stanowiła najistotniejszy element fabuły, a z czasem stała się tłem akcji. Nieufność Jake’a w połączeniu z od dawna nieleczoną depresją Tom’a dodatkowo potęgują napięcie, jakie odczuwałam śledząc zachowanie mieszkańców Featherbank po niespodziewanym porwaniu kolejnego małego chłopca. Od początku przedstawionej historii mroczny klimat skutecznie jest potęgowany przez nieoczekiwane wydarzenia, z jakimi muszą zmierzyć się główni bohaterowie. Dziecięca niewinność zestawiona została ze schizofrenicznym urojeniem szaleńca. Alex North zadbał o odpowiednią aurę i makabryczną scenerię. Fabuła elektryzuje swoją niekonwencjonalnością, bo początek książki obrazuje skomplikowaną relację rodzinną ojca samotnie wychowującego kilkuletniego syna, aż nagle musiałam przerzucić uwagę na serię makabrycznych morderstw.
Miałam gęsią skórkę śledząc wyjątkowo osobliwe zachowanie Jake’a, a mój stan emocjonalny zmieniał się z minuty na minutę. Alex North z wyczuciem odkrywał kolejne karty, przedstawiając najnowsze porwanie w zupełnie nowym świetle.Fabuła przedstawiona została z trzech diametralnie różnych perspektyw, co mnie osobiście zaciekawiło,bo dawno z czymś takim się nie spotkałam w żadnej książce. Mordercze szepty w połączeniu z makabryczną dziecięcą rymowanką zdecydowanie potęgowały aurę grozy, dodatkowo nakręcając akcję. Równocześnie czułam strach i takie dziwne podekscytowanie, ciekawiło mnie co będzie dalej. W tej historii nie ma niczego oczywistego i szablonowego, tutaj bardziej chodzi o odkrywanie ciemnych zakamarków psychiki szaleńca, niż o tropienie mordercy. Wraz z śledzeniem rozwoju fabuły zmieniała się moja percepcja zjaw sennych. Zakończenie może i nie było brawurowe, czy nieoczekiwane, ale miało perfekcyjną oprawę oprawę emocjonalną.
Teraz mogę śmiało potwierdzić- Szeptacz to zdecydowanie mocny, mrożący krew w żyłach thriller, który na zawsze zmieni Waszą percepcję koszmarów sennych. Po takiej lekturze trudno będzie Wam zasnąć. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA