Mistrz polskiej komedii kryminalnej przedstawia czytelnikom swoje nowe dzieło. Gdyby Alek Rogoziński nie zajął się pisaniem książek, świat literacki dużo by na tym stracił. Z przyjemnością przeczytałam najnowszą powieść autora. Do trzech razy śmierć wprowadza nową jakość do twórczości Alka Rogozińskiego. Ale zapewniam, że czarny humor pozostał, a ironia leje się na równi z najlepszą wiśniówką. Tym razem świat pisarek pokazany został w bardzo krzywym zwierciadle.
Autor na co dzień jest dziennikarzem magazynu Party, w tej książce również czuć lekki i przyjemny tabloidowy klimat. To trzecia przeczytana przeze mnie książka Alka Rogozińskiego. Widać, że autor coraz wyżej ustawia sobie literacką poprzeczkę. Główną bohaterką nowej książki Rogozińskiego jest Róża Krull, autorka bestsellerowych kryminałów. Na swoje nieszczęście jej agent Paweł Kwiatek załatwił jej uczestnictwo w zjeździe pisarek. Róża stroni od tego typu imprez. Autorka kojarzy takie eventy głównie ze spora dawką traumatycznych wspomnień pomieszanych z ogromnym kacem moralnym. Rozpacz pisarki pogłębia fakt, że na wspomnianym zjeździe obecna będzie Kika Luna. Panie nie darzą się sympatią.
„Zjazd pisarek?! (…) To znaczy samych kobiet?! Czy ciebie rozum opuścił? To jakieś śmiertelne nudziarstwo. Wiesz, jak nie cierpię tego typu imprez! (…)”
Malownicza okolica, piękny dworek i w pełni wyposażony apartament z łazienką wielkości stodoły. Żyć nie umierać. Sprawę komplikuje fakt, że podczas zjazdu dochodzi do serii morderstw, które bazują na zbrodniach opisanych w książce Róży Krull. Mimo interwencji policji pisarka postanawia wziąć sprawy śledztwa we własne ręce. Pomocne okażą się trzy blogrki literackie- Ruda, Dama Karo i Wiola.
W świecie Alka Rogozińskiego nie ma miejsca dla nudnych postaci. Bohaterowie są nietuzinkowi i bardzo wyraziści, a do tego trudno ich nie polubić. Sama Róża Krull jest postacią dość ekscentryczną. Zdecydowanie nie da sobie w kaszę dmuchać. Jak sobie coś wymyśli, to nic nie stanie jej na przeszkodzie realizacji planu. Śledztwo w jej wydaniu to groteska. Ta kobieta dosłownie nie cofnie się przed niczym, żeby rozwiązać zagadkę potrójnego morderstwa. Alek Rogoziński stawia czytelnika przed niezłym intelektualnym wyzwaniem. Brak jest głównego podejrzanego. Pierwsza ofiara nie miała wrogów. Na śmierci drugiej nikt by nie skorzystał. A trzecia ofiara wydaje się być wręcz przypadkowa. Pojawiają się bohaterowie znani z poprzedniej serii autora- Betty, która postanawia urozmaicić sobie życie na bezrobociu, a śledztwem kieruje jej ukochany Darski.
„Czy wszyscy pisarze są pierdolnięci?! (…) Zdecydowana większość, a pozostali po prostu się dobrze kamuflują.(…)”
Bardzo przypadła mi do gustu postać Róży Krull. Momentami nie wiedziałam, co powinnam traktować poważnie, a co uznać za żart. Jej teksty bawiły mnie do łez, czasem przerażały, innym razem wprawiały w osłupienie. Lubię takie wyraziste i kolorowe postacie, o których trudno zapomnieć po skończonej lekturze. Co prawda pisarce sporo brakuje do Herculesa Poirota, ale w roli detektywa radzi sobie całkiem nieźle. Szczególnie, że potrafi nawiązywać nowe znajomości z niewinnymi młodymi mężczyznami. Wyłapuje niczym nieznaczące informacje, potrafi wyczuć kłamstwo, ma instynkt rasowego detektywa.
Zakończenie książki było dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie przewidywałam takiego obrotu zdarzeń. Szczególnie, że kogo innego obstawiałam w roli mordercy.
Alek Rogoziński w sposób dla siebie znany brutalnie obnaża świat pisarek. Mocną stroną jego książek jest specyficzny humor, lekka uszczypliwość połączona z świetnie skrojoną kryminalną intrygą. Podczas lektury książek tego autora nie można się nudzić. Bardzo przyjemnie spędziłam czas czytając Do trzech razy śmierć. Kolejny raz nie zawiodłam się na autorze. Z niecierpliwością czekam na kolejne jego książki. Z czystym sumieniem polecam!