
Jakoś przegapiłam trzeci tom Bezlitosnej siły, na całe szczęście nadrobiłam zaległości. Świat podziemnych walk MMA tym razem widziany z perspektywy Saurna. Kolejny raz wracam do klubu PantaRhei i zgranej grupy przyjaciół. Czy Saturn przyprawił mnie o szybsze bicie serca?
Konrad Klajzer przez lata zbierał od losu kolejne ciosy, ale wszystko wskazuje na to, że szczęście w końcu do niego wróciło. Dzięki przybranej siostrze i Kastorowi w końcu wyszedł na prostą, teraz skupia się na treningach i czekającej go walce. Inez również pozbierała się po serii traumatycznych wydarzeń, które na zawsze zmieniły ich życie, teraz spełnia się, pracując w fundacji FemiHelp. Dziewczyna ma za sobą ogromną tragedię, a pamiątką po koszmarze, jaki ją spotkał, są blizny na rękach, które skrzętnie skrywa przed oczami postronnych obserwatorów. Los sprawił, że drogi Inez i Saturna nagle się skrzyżowały, a na zainteresowanych czeka nie tylko płomienne uczucie. Demony przeszłości wróciły i nie pozwolą o sobie zapomnieć, prawda może zniszczyć tę miłość. Saturn ma na swoim koncie wiele pomyłek, ale tym razem zamierza walczyć do utraty tchu o swoje szczęście, a piękna Inez jest jego nieodłączną częścią. Czy pomimo przeciwności uda im się być razem?
Bezlitosna siła składa się z bliźniaczych historii, z której każda ma podobny, bardzo pozytywny wydźwięk. Saturn nie różni się wiele od swoich kolegów z paczki, ma nieźle wyrzeźbione ciało, mroczną przeszłość i kocha całym sercem. Inez jest lustrzanym odbiciem swojego chłopaka, wiele złego ją w życiu spotkało, ale odbudowała swoją rozsypaną osobowość, liczy się tu i teraz. Taka miłość już się zdarzyła, Kastor, Polluks i Mars coś o tym wiedzą. Na szczęście para głównych bohaterów idealnie do siebie pasuje i stanowi zgrany zespół. Agnieszka Lingas- Łoniewska kolejny raz do fabuły wplotła kwestie związane z przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet, co podnosi wartość książki. Mnie ta historia przekonała, była lekka i niepretensjonalna i na swój sposób prawdziwa, a do tego trafia prosto w serce. Autorka uwielbia mieszać w życiu osobistym swoich bohaterów i wychodzi jej to całkiem nieźle, a co najważniejsze z korzyścią dla książki. Czarne charaktery niestety tym razem nie dopisały i zamiast prawdziwych mrocznych i nieco makabrycznych osobowości otrzymałam klasycznych troglodytów, niemających za wiele do zaoferowania.
Poza wątkami romantycznymi i cały ty płomiennym uczuciem, potwierdzanym licznymi kontaktami cielesnymi, autorka zaserwowała również pełnowymiarową kryminalną intrygę. Sensacyjne elementy budują napięcie i stwarzają tę niepowtarzalną atmosferę, która sprawia, że cała seria jest taka unikatowa. Tempo jest wartkie, emocje intensywne, a pierwszoplanowa historia idealnie wpisuje się w ramy gatunkowe. Autorka mimochodem wspomina o wydarzeniach z poprzednich tomów, książkę śmiało można czytać w oderwaniu od serii. Mroczne akcenty mieszają się z nadzieją na lepsze jutro, fabuła ma słodko- gorzki wymiar, ale słodycz przebija się przez tragiczne akcenty. Książkę czyta się łatwo, napisana jest lekkim, bardzo plastycznym językiem, który umila lekturę. Finał może i był przewidywalny, ale towarzyszyły mu bardzo pozytywne fajerwerki. Sama powoli przekonuje się do tego typu pozycji, bo poza tą słodką otoczką, mają wiele wartościowych elementów do przekazania, podkreślając niekwestionowaną siłę drzemiącą w każdym człowieku.
Agnieszka Lingas- Łoniewska oddała w ręce czytelników kolejną, perfekcyjnie skrojoną historię. Miłość niejedno ma obliczę, ale warto dać jej szansę. Autorka zapewniła mi kolejny bardzo satysfakcjonujący emocjonalny rollercoaster, przyprószony perfekcyjnie skrojoną kryminalną intrygą. Książka z pewnością spodoba się miłośniczkom miłosnych historii z głębszym przekazem. Polecam!