
Dziewczyna, która wróciła to thriller obok którego trudno przejść obojętnie. Susan Lewis postawiła na nieszablonowe rozwiązania. Książka od pierwszych stron kusi wymagającego czytelnika swoim mrokiem. W powietrzu czuć aurę zła. Od dawna żaden thriller psychologiczny nie wzbudził we mnie tak skrajnych emocji. W trakcie lektury na przemian czułam przerażenie i obrzydzenie. Warto nadmienić, że nie należę do nazbyt wrażliwych czytelników. Susan Lewis powoli wprowadziła mnie w świat pewnej z pozoru normalnej dziewczynki.
„Amelia nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Inne dzieci nie lubiły jej, bały się jej, albo ją bezlitośnie dręczyły. (…)”
Amelia Quentin nigdy nie była normalnym dzieckiem. Ludzie od razu wyczuwali, że z tą dziewczynką jest coś nie tak. Amelia jest zimna, wyrachowana i do szpiku przesiąknięta złem. Nie wie co to empatia i normalne relacje międzyludzkie. Krzywdzenie innych sprawia jej niewysłowioną przyjemność. Wpływowy ojciec pomaga jej realizować kolejne zbrodnicze plany. Czytając historię życia Amelii byłam przerażona. Susan Lewis bardzo realistycznie nakreśliła psychopatyczny rys osobowości głównej bohaterki. Amelia to postać, która nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć wyznaczone cele. Dziewczynie sprawia niewysłowioną przyjemność poniżanie innych. Złe uczynki Amelii zawsze tłumaczone są trudnym dzieciństwem i niespodziewanym odejściem jej matki. Życie bohaterki zmienia się w momencie poznania dobrodusznej Daisy. Nowa przyjaciółka jest całkowitym przeciwieństwem Amelii
Dziewczyna, która wróciła porusza trudną tematykę związaną z zagadnieniem zemsty za wyrządzone krzywdy. Całą historia przedstawiona została od końca. Od początku wiemy, że została zwolniona z więzienia i zamierza wrócić do swojej rodzinnej miejscowości. Już od pierwszych stron mamy okazję bliżej poznać postać Jules Bright. Bohaterka w tragicznych okolicznościach straciła swoją córkę. Morderczynią Daisy jest Amelia Quentin, której udało się w trakcie procesu uniknąć surowej kary. Autorka usilnie próbowała zasugerować czytelnikom, że cała historia ma drugie dno. To co wydarzyło się w dalsze części książki przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
„(…) nikt nigdy nie zapomni, nie będzie już nowych marzeń. Będzie tylko życie, które zostało zdruzgotane tamtego dnia i wciąż leży wokół nich w gruzach, pozbawione nadziei.”
Książce można zarzucić lekki chaos i brak usystematyzowania. Mi osobiście nie spodobał się układ rozdziałów zaproponowany przez Lewis. Przeszkadzało mi przeskakiwanie między przeszłością, a teraźniejszością. Doceniam jednak oryginalny pomysł na fabułę. Dało się odczuć, że autorka chcę stworzyć coś własnego, a nie kopiować znane z innych książek schematy. Mimo kilku defektów książkę czytałam z zainteresowaniem. Susan Lewis do swojej kryminalnej intrygi zgrabnie wplotła wątki obyczajowe, które nadały książce lekkości. Nie do końca usatysfakcjonował mnie sposób przedstawienia procesu Amelii. Procedury sądowe były momentami bardzo nierealistyczne. Spodobał mi się sposób opisu reakcji emocjonalnych Jules i Kiana. Autorka bardzo wyraziście opisała rozpacz głównych bohaterów po stracie córki oraz ich żałobę.
Postacie w świecie Lewis są wyraziste i zapadają w pamięć. Co mnie zdziwiło? Trudno mi było zrozumieć, że nikt nie powstrzymał Amelii. Jej reakcje były bardzo przerysowane i nienormalne. To właśnie Amelia gra w książce pierwsze skrzypce, pozostali bohaterowie stanowią dla niej tło. Dysponuje egzemplarzem recenzenckim przed ostateczną korektą, więc odpuszczę sobie ocenę warstwy językowej.
„Nie była jak inne dzieci. Nie biegała, nie skakała, nie cieszyły jej dziecięce zabawy. Nie śpiewała, nie przekomarzała się i nie spała jak aniołek. (…)”
Dziewczyna, która wróciła to nieszablonowa powieść, w której prawda miesza się z urojeniami głównej bohaterki. Susan Lewis zaserwowała nam literacką mieszankę wybuchową. Mimo wspomnianych wcześniej niedociągnięć z czystym sumieniem książkę polecam.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.